czwartek, 3 października 2013

Wskazówka nie schodzi z wysokich obrotów :-)

Dzisiaj dzień wolny w pracy więc trzeba było to wykorzystać!
Trzeci dzień miesiąca a ja robię drugi trening :-) Dobrze jest! 
Postanowiłem dzisiaj wyruszyć na Colwick głównie ze względu, że planuję w sobotę wystartować tam w parkrunie. Uzbrojony w pas ruszyłem truchcikiem przed siebie. Tempa postanowiłem nie szarżować i 5:20 min/km było celem na dziś. Zaś głównym celem było sprawdzenie ile kilometrów mam z domu do startu sobotniego biegu.

Teraz widzę, że około 6,5 km. Będę musiał przemyśleć czy dotruchtać tam czy podjechać rowerem? Mniej więcej udało mi się przebiec trasę po której sprawdzę się za dwa dni :-) Jest fajnie bo widoki całkiem przyjemne. Nie ma to jak bieganie na łonie natury:-)


Oto trasa parkrunu:
Udało mi się jeszcze obiec tor do gonitw konnych :-) Z bliska robi wrażenie! Może kiedyś uda się zobaczyć na żywo gonitwę... 


A dalsza część trasy to już asfaltówką do domu... chciałem jeszcze nieco skrócić trasę jednak tuż przede mną zamknął się szlaban(niestety nie są to szlabany takie jak w Polsce, że gdzieś tam się znajdzie szczelinę i pobiegnie dalej) a czekanie na pociąg to kilka minut :-/

 Na pocieszenie robotnicy reperujący drogę krzyknęli do mnie, że mało mi brakło...  odwróciłem się na pięcie i powróciłem do trasy którą przybiegłem. Te końcowe kilometry były dość szybkie jak się okazało. Łącznie wyszło 19 kilometrów w tempie 5:14 min/km.

Moja meta mieściła się przy sklepie gdzie kupiłem jeden ze składników na posiłek pobiegowy :-)  (łewos porfawor :-))

Tutaj trasa jaką zrobiłem:



Praktycznie udało mi się pobiec po kursie parkrun a co najważniejsze zlokalizować miejsce startu:-)

Biegło się lekko i przyjemnie i nic nie bolało! Hura :-)
To tyle na dziś!! 

Pozdrowienia


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz