Złożyło się tak, że w sobotę do pracy i weekend zaczął się o godzinie 13:30 ;-)
Pogoda butelkowa... dlatego tuż po obiedzie udaliśmy się do sklepu po... nie butelki tylko puszki :P Lało jak z cebra ale wcale nam to nie przeszkadzało... może dlatego, że mieliśmy kurtki przeciwdeszczowe i spodnie również :P Brakowało tylko kaloszków :P
Tutaj fragmenty ;-)
oraz
Hiszpania nadal nam towarzyszy... ;-)
Święty Michał :D |
Na kaca najlepsza praca ;P W niedziele wstałem o 5:00 i pojechałem na 6 godzin do robo... W pierwszą stronę deszcz w drugą to samo... Na całe szczęście popołudnie przyniosło poprawę pogody!! Chyba pora potrenować? Co? Spalić niedzielny obiadek i wczorajszą rozpustę :P
Trening numer jeden!!
To ten lżejszy :-) Aczkolwiek bardzo przyjemny!! Biegam na nim bez opasek na kostkach i co najważniejsze w miłym towarzystwie :-) Dzisiaj przetruchtaliśmy pięć kilometrów. Tempo nie jest jeszcze zawrotne... ale sukcesywnie wzrasta :-)
Po treningu półtorakilometrowy spacerek do domu. A następnie start treningu numer dwa :-)
No to łącznie wyszło ponad 20 km :-) Zadowolony jestem zarówno z dystansów jak i z temp dzisiejszych biegów!
Plan na przyszły tydzień to utrzymać systematyczność i wystartować w moim czwartym parkrunie:-) Tym razem jednak nie będzie walki o życiówkę ani o miejsca! Trzeba pobiec na spokojnie :-)
Pozdrawiam!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz