sobota, 4 stycznia 2020

nowy rok, nowe perspektywy, stare problemy...

Miałem rok zacząć z przytupem i ostro wbiec w 2020!
I dobrze się zapowiadalo... ale 28 grudnia  farma znów mnie pokonała :/
Spadłem z bramy po tym jak świnie wyniosły ją do góry :)  a razem z nią mnie... finał taki, że moje biodro ucierpiało po zderzeniu z metalową poprzeczką.
W ten dzień zrobiłem ostatni trening. Pobiegłem do pracy 6 km... po to by wrócić... samochodem. Musiałem wzywać posiłki :D  bo chodzenie było nie lada sztuką.  W moment zalałem się potem...  a potem... szybko się zebrałem co by mnie świnie nie stratowały.
Kurde.... mol....  a miało być tak pięknie.
Dziś minął tydzień.  Strupy odpadają, siniaki schodzą... ale każde kichnięcie i zakasłanie sprawia ogromny ból...  w okolicy biodra.  Ruchliwość jest kiepska. Najważniejsze jednak, że widać poprawę. Liczę, że jeszcze tydzień i uda się zrobić rozruch.
Bo plan na 2020 rok to 2020 kilometrów. Czyli coś koło 185 km miesięcznie.  Dam radę?
Zobaczymy :)
Póki co nigdy nie przekroczyłem 180 km w miesiącu...