wtorek, 11 marca 2014

wczoraj na sportowo...

:-) za zreperowanie roweru koleżance z pracy i podarowanie jej praktycznie niezósemkowanego koła dostałem prezent... dzięki Justyna :-)

prezent dla sportowca (będącego na urlopie) jak najbardziej spoko :-) szczególnie jak tego dnia odbywa się mecz ukochanej drużyny ;-) ; sytuacja taka, że na trybunach zasiąść nie ma możliwości...
ale jak jest możliwość zobaczenia "na żywo" w telewizji to z niej korzystam...
i tak było wczoraj :-) gdy narzeczona poszła biegać ja zasiadłem przed monitorem...
koszulka przyodziana, naprzód piłkarze... a do przerwy już jeden do zera w plecy... zaraz po przerwie druga bramka... też dla przeciwnika... kiedyś Widzew grał do końca... a kibice zawsze kibicowali do końca. Tak było i tym razem, Broendby poniosło piłkarzy i wpadły dwie bramki. Udało się zremisować. Walka o utrzymanie trwa... 
Trwają też moje postanowienia... i trwa przerwa w bieganiu...


pozdrowienia


niedziela, 9 marca 2014

czas przemija... czas przemija... a ja...

brnę do przodu :-) ale póki co tylko w swoich postanowieniach...
limit na czekoladę na ten tydzień już wyczerpałem :-/ ale ku mojej radości do północy już wiele czasu nie zostało!! a wtedy będę już mógł korzystać z limitu na przyszły tydzień ;-) 
co do podciągania na drążku to jest progres!! do dwudziestu razów jeszcze brakuje... ale coraz mniej :-) a pomyśleć, że w czasach liceum udawało się zrobić ponad trzydzieści powtórzeń! no ale wtedy mniej było do dźwignięcia itd... 
z książką idzie dobrze :-) przewracam kolejne kartki w tempie szybszym niż zakładałem... 
a do tego już chyba poznałem kolejną pozycję którą przeczytam;

a na bieganie przyjdzie kiedyś czas...

środa, 5 marca 2014

ostatki ;-)

Tak! Wczoraj były ostatki... zjadłem dziewięć pączków a do tego nie biegałem. Dzisiaj był plan żeby reaktywować grę w tenisa. Pogoda ku temu sprzyja Niestety dzisiejszy dzień, który miał być wolnym od pracy spędzę w warehousie...  No nic... trzeba poczekać do niedzieli na wolne ;-)
A co do ostatek/ostatków ? To też już moje ostatnie podrygi od niebiegania. Dość długo to już trwa... Ale mam przeczucie, że zbliża się ku końcowi :D  Ale póki co jeszcze "trochę" się odkłada ;-) Czy można to nazwać wodzeniem za nos?  No dobra! Do końca marca na pewno coś przebiegnę.
Dzisiaj zaczyna się Wielki Post. Czy mam jakieś postanowienia do zrealizowania przez ten okres? Owszem mam i to kilka. Prócz tych postanowień duchowych mam też kilka bardziej przyziemnych... jak niejedzenie kiełbasy w piątki wielkiego postu, ograniczenie jedzenia czekolady do 200 gram na tydzień, przeczytanie przynajmniej trzech książek lub 1200 stron łącznie ;-) (jestem w trakcie pierwszej "Kurier z Warszawy"), do tego w Niedziele Rezurekcyjna podciągnąć się dwadzieścia razy na drążku no i to by było na tyle ;-)




Pozdrowienia !!