No a wracając do treningów... to dzisiaj aspekty sportowe rządzą!
Dzień wolny wykorzystany tak jak należy, rano pojechaliśmy pograć trochę w tenisa:-) Przerwa była dość długa niestety. Ostatni raz graliśmy na początku lipca wiec z formy trochę się wyszło...
Cztery korty obok siebie. Kiedyś była tutaj Królowa Elżbieta ponoć. Ale czy grała? To nie wiem...?
Od września ruszają darmowe zajęcia z trenerem dla dzieci jak i dla dorosłych.Oraz mini liga tenisa dla amatorów. Ale startu tam nie planuję. No a wracając do dzisiejszego meczu to wyjątkowo ciężko mi się grało :-/ Pierwszy set wygrałem 6-3!!! Drugi był już gorszy bo wyszło słońce i akurat ja byłem po tej mało korzystnej stronie :-/ Do tego jakoś nie mogłem się skoncentrować i zaczęło brakować mi sił... i skończył się ten set rezultatem 0-6... Więc w setach jest remis:-)
Jednak postanowiliśmy, że godzinka gry wystarczy po takiej przerwie. Mecz dokończymy być może w weekend.
Po powrocie zrobiłem zabiegi... :D
W nowiutkich miskach :D
Dobra... to tyle :D
A potem przyszedł czas na oglądanie tenisa w tv!
Ostatnim polskim akcentem w US Open jest Isia Radwańska:-) Pierwsze dwa mecze wygrała gładko. Dzisiaj było zdecydowanie ciężej ale udało się skończyć w dwóch setach i awansować do kolejnej rundy.
No i w końcu uwieńczenie dnia i wyjście na trening!
Szału nie było...
Szału nie było...
Zrobiłem tylko 5,5 km tempem 5:32 min/km... zakładałem więcej no ale... dobre i to :-)
Ostatni trening w tym miesiącu zrobiony. łącznie wyszło 34km z kawałkiem...
Niezbyt wiele. Mam nadzieje, że wrzesień będzie zdecydowanie lepszy.
Jutro będę trzymał kciuki za brata bo będzie bił w Biegu Fabrykanta w Łodzi swoją życiówkę na 10km i moją życiówkę chyba też (42:04) :-)
Powodzenia Brachu!!
Pozdrowienia!!!