poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Ciężkie bywają powroty!

Naprawdę ciężkie...
Nie mogłem się zebrać ale w końcu się udało... Miałem już plan przełożyć na jutro... a jutro na pojutrze:P
Ale nie!!  Włączyłem zegarek i położyłem na parapecie żeby łapał sygnał i nie było już odwrotu!
Po powrocie skromne 4 kilometry tempem 5:45.
Nawet nie zakładałem więcej na dzisiaj... obiegłem Forest i tyle...
Noga sprawowała się dobrze! Po powrocie zrobiłem zabieg rehabilitacyjny i jest gites!


To tak na szybko :-)
A w niedalekiej przyszłości napiszę o moich planach startowych :-)

pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz