sobota, 28 września 2013

Parkrun - odsłona druga !

Udało się wystartować! Wczoraj powrót z wczasów i małe obawy o formę... ;-)
W sumie to nie wiedziałem czy wstanę tak wcześnie? Ale jak się okazało już koło 7:00 zbudziło mnie burczenie w brzuchu... 
Niestety głód mnie pokonał i nie zjadłem standardowego śniadania jakie jadam przed treningiem... Biegnąc rozgrzewkowo w kierunku parku poczułem pastę jajeczno-majonezowo-kurczakową ;-) I ogólnie czułem się pełny. No ale dobra. Dzisiaj i tak celem było zrobienie tego biegu w czasie koło 24 minut. Nogi zmęczone po codziennych spacerach w Barcelonie :-) Miał ktoś kiedyś zakwasy w części podeszwowej stopy? Ja mam :-) Jak się okazało trampki to nie jest najlepsze obuwie na całodzienne aktywne zwiedzanie ;-) 
No ale gdy już dotarłem w okolice startu nie zobaczyłem zbyt wiele osób.  Chyba sporo biegaczy ma dzisiaj wolne przed jutrzejszym maratonem i półmaratonem który odbywa się w Nottingham (też miałem w nim startować... ale uraz przerwał moje przygotowania). Do tego jak się okazało trasa minimalnie uległą zmianie w dniu dzisiejszym. Wszystko przez "Goose Fair". To taki dość spory coroczny festyn, który odbywa się w pierwszym tygodniu października w Nottingham. Karuzele już się rozkładają na Foreście i dlatego trasa wydłużyła się o 150 metrów... 


Za tydzień Parkrun w ogóle tutaj się nie odbędzie. No ale dobra...
Wróćmy już do zawodów. Na linii startu znalazło się zaledwie 40 biegaczy. Zauważyłem, że nie ma zeszłotygodniowego faworyta(pewnie jutro biegnie dłuższy dystans).  Do tego kilka osób debiutujących. Krótka gadka, że trasa nieco inna niż zawsze no i start! Dzisiaj ustawiłem się nieco bardziej z przodu :-) A co tam? Do przodu wyrwało od razu kilka osób i już wiedziałem, że na trasie będę widział już tylko ich plecy i to przez kilka minut bo potem oddalą się na znaczną odległość.  W połowie pierwszego kilometra byłem na 11 miejscu :-) Wtedy przemyślałem, że skoro jest tak mało osób to nie mogę zając gorszego miejsca niż ostatnio. Wiedziałem, że czeka mnie ciężki wyścig... Ale udało mi się jeszcze przed ukończeniem pierwszego kilometra wskoczyć na 10 lokatę. Gdy zaczął się podbieg awansowałem na miejsce 9 i zobaczyłem kolejny cel... Zaraz znalazłem się na 8 miejscu i już myślałem o prześcignięciu kolejnego zawodnika gdy nagle to ja zostałem wyprzedzony :-/  Dobra na szczęście udało się dogonić innego biegacza i jestem już na 8 miejscu! Jeśli utrzymam tą lokatę to będzie lepiej niż w zeszłym tygodniu!!! A może jeszcze awansuję? Awansuję!! Bo po raz drugi wyprzedziłem rywala i tym razem widzę, że osłabł i biegnąc z górki oddalam się na przyzwoitą odległość. W połowie dystansu jestem już siódmy :-) Do następnych zawodników tracę koło 150 metrów a może więcej? Jednak powoli dystans się zmniejsza do mężczyzny, który widać, że słabnie i biegnąca przed nim dziewczyna ucieka mu. A co tam? Gonię gościa i widzi moje plecy na trzecim kilometrze. Pewnie zastanawia się co mam napisane na koszulce... bo przez kilkanaście metrów próbuje jeszcze nawiązać walkę ale jak się okazuje bezskutecznie. Dobra jestem szósty a do mety dwa kilometry. Przede mną czterech mężczyzn i jedna dziewczyna. Mam do niej straty około 50 metrów. Jednak odległość się nieco zwiększa i tracę wiarę, że jeszcze ją dogonię. Widzę, że ma zaliczonych już minimum 10 biegów i że jest dość młoda ;-) Wyczytałem to z koszulki :P Dobra zaczyna się podbieg! Mam za sobą 3330 metrów. Nawrót :-) Wolontariusze biją brawo najpierw koleżance a potem mi :-) Postanowiłem zaatakować :-) Atak skuteczny. Chwilę biegniemy równo lecz po chwili przyspieszam albo ona zwalnia?  W dalszej części podbiegu zyskuję kilka albo i kilkanaście metrów przewagi. Zostaje kilometr do końca. Czyli ostanie metry pod górkę by za chwilę móc poczuć ulgę. Jestem w pierwszej piątce :D Hura! Następny zawodnik daleko przede mną... ale jak się okazuje  też mam sporą przewagę a do tego udaje mi się kogoś zdublować! Ostatnia prosta i jestem na mecie w czasie 21:30 na dystansie o prawie 200 metrów dłuższym niż 5 km . Na zegarku pokazało się 5 km w 20:48 czyli ciut lepiej niż ostatnio. Choć teoretycznie rekordu trasy nie zrobiłem.


Chwilę jeszcze się porozciągałem pogratulowałem moim "rywalom" i wolniutkim truchtem udałem się do domu.  Łączny dzisiejszy dystans to prawie 8 i pół kilometra.  Już niedługo zaczyna się nowy miesiąc a w nim postaram się wprowadzić jakiś porządek w treningach :-)

Za tydzień być może wystartuję w innym Parkrunie... ? O ile pozwoli czas :-)

Oficjalne wyniki tutaj

Pozdrawiam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz