niedziela, 15 grudnia 2013

one, two, three, four, five... just five!!! czyli piąty start w parkrunie :-)

Jakiś czas temu to się działo... Pewnie już nie pamiętam wszystkiego. No ale...
Mój piąty start... dzień przed biegiem sporo myślałem jak mam to pobiec? Szybko samemu? Czy potraktować to treningowo i pobiec z Kamilem?
Rano telefon do Kamila czy  nie zmienił zdania? Rozmowa nie trwałą długo... po 15 minutach widzieliśmy się już w parku. Dotruchtaliśmy praktycznie w tym samym momencie. Krótka rozmowa... i udajemy się w kierunku tłumu (50 osobowego ;-)).
Tam jak zwykle to samo. Osoby biegnące pierwszy raz dostają kilka wskazówek by za chwilę usłyszeć komendę do startu. Tymczasem u mnie w głowie zapadła decyzja. że dzisiaj się wyłamię i nie będę się z nikim ścigał!!
No to zaczynamy!! Na pierwszej prostej to samo co zwykle! Nie ma znaczenia ile kilometrów masz w nogach w tym roku, nieistotne jest to, że to Twój pierwszy start, zupełnie nie jest ważne w jakmi czasie biegasz kilometr bo tutaj jest wyścig. Tutaj amatorzy prawie dorównują profesjonalistom. By po zrobieniu trzystu metrów zmniejszyć tempo o połowę ;-) My też ruszyliśmy ostro ;-) W sumie to było takie tempo jak zwykle... zegarek pokazał coś w granicach 4 min/km albo i mniej. Zastanawiałem się na co stać Kamila? W sumie jedyne co ostatnio biegał to kilkanaście kilometrów na bieżni? A tu nagle porwał się na piatkę w terenie i zaczął tak szybko...  Dobra na szczęście nie muszę go hamować bo wszyscy zaczynają zwalniać a przy okazji i my. Ale mimo tego pierwszy kilometr wyszedł w dobrym tempie 4:40 min/km. Tak sobie biegniemy ale mnie coś ciągnie żeby kogoś wyprzedzić :-/ Na szczęście udało mi się zapanować nad moim zapędami. No to lecimy dalej! Po oddechu słychać, że się nie obijamy. Pora na pierwsze starcie z podbiegiem i tutaj pokazujemy moc i mijamy kolejne osoby. Ale i nas mije ktoś... czarnoskóra dziewczynka lat z piętnaście... Tempo drugiego kilometra sporo wolniejsze bo 5:27 min/km. Ale teraz trochę odpoczniemy bo zaczyna się zbieg... tam oddech wraca do normy i łapiemy siły na drugą połowę dystansu. Dostajemy doping od wolontariuszy i przyspieszamy. Kamil mówi, że jak będzie ostatni kilometr to mam dać mu znać to jeszcze podkręcimy tempo. Ale jak się okazuje większe obroty pojawiają się już po połowie trzeciego kilometra! Górkę pokonujemy w mgnieniu oka. A przy okazji kogoś wyprzedamy a także zbliżamy się małymi krokami do naszej małej koleżanki z poprzedniego okrążenia. Już wiem, że Kamilowi chodzi to samo po głowie co i mi... :P No to dobra!! Widzę, że robi redukcje a obroty się zwiększają i to mocno!! Wyprzedzamy!! Ostatni kilometr!! Lecimy już na swobodnie bo nie trzeba podbiegać pod żadne szczyty. Tempo jest faktycznie szybsze i wyszło poniżej 5 minut na kilometr. Na mete wpadamy z takim samym czasem 25 minut i 16 sekund. Fotokomórka zdecydowała, że Kamila noga była nieco szybciej na mecie... :-/ I mamy kolejno 34 i 35 miejsce na 65 startujących. A jak się okazuje wyprzedzamy zaledwie o dwie sekundy naszą młodą przeciwniczkę.... ufff!


Jeszcze raz gratulacje dla Kamila za dobry czas w debiucie!! Po biegu powiedział, że rzuca fajki i że super się biegło i to jest coś czego potrzebował ... :-) Oraz obiecał, że nie jest to jego ostatni parkrun ;-) Minęło trochę czasu a od tamtej pory nie wystartował... ?? No ale... jak wrócę do zdrowia to pobiegniemy razem.


Pozdrawiam!!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz