środa, 13 listopada 2013

nie ma zmiłuj... czyli co ma ze sobą wspólnego bieganie, hazard oraz Piłsudski?


Zbliżał się ten dzień coraz większymy krokami... po tym jak wszyscy się do Biegu Niepodległości w Warszawie zapisaliśmy tylko ja go nie opłaciłem... była jeszcze rejestracja dodatkowa jednak z niej nie skorzystasłem. Chociaż myśli do końca chodziły po głowie żeby się tam zjawić... cały czas sprawdzałem ceny lotów, zastanawiałem się nad urlopem w pracy... a jednak... a jednak nie zdecydowałem się... czy żałuję? Z jednej strony tak... no ale bywa.
Do samego końca chłopaki podejrzewali, że może jednak się zjawię. Na bieżąco sprawdzali listę startową. Próbowali wyciągnąc ze mnie jakieś tajemnice, których nie miałem. Udzieliło się to nawet rodzicom! Bo już zapowiedzieli, że mam się zjawić w domu jak już będę w ten weekend w Polsce...
No i nadszedł ten dzień!!
Święto Narodowe! Dzień Niepodległości!!
Gdy pewny siebie Rabi, zestresowany Bednar i leniwy Lewus podróżowali samochodem w kierunku stolicy ja się zbudziłem w Nottingham. I mimo tego, że w żadnych zawodach nie biegłem to emocje udzielały mi się od rana...  Jakiś taki pobudzony... mimio fatalnej pogody za oknem :-/  Dzień przed zapowiedziałem, że przebiegnę dyszkę ale bardzo rekreacyjnie tak w granicach 45 minut. Jednak tego poranka w głowie już miałem inny plan! Jaki? O tym za chwilę...  Telefon do chłopaków...
- siema jak tam dojeżdzacie już?
- no już niecałe 20 km do Warszawy...
-jaka pogoda u Was?
-no przecież wiesz...
- nie wiem przecież...
- to udowodnij, że Cię nie ma w Warszawie... wyślij zdjęcie dzisiejszej gazety z UK z widoczną datą i Tobą... :P
- dobra bez żartów ;-) powodzenia :-) trzymajcie się!
Humory im dopisują :-) Mi w sumie też! W końcu bieganie to radość... ale czy przegrany zakład nie zepsuje tej radości? A tam... Nie ma zmiłuj... założyło się to trzeba ponieść konsekwencje... Jaki zakład? Pisałem już kilka razy tutaj... rok temu został odwołany, w tym roku już nie było litości :-) Kto z naszej czwórki będzie miał najsłabszy czas ten będzie Piłsudskim... przez miesiąc ;-) Tutaj trochę więcej:
http://psocior.blogspot.co.uk/2013/09/bieg-niepodlegosci-2012-wilk-syty-i.html?spref=fb
Dobra do 11:11 czasu Polskiego coraz bliżej ;-) Dokonałem jeszcze zabiegu kosmetycznego i pora powoli się zbierać...
Koszulka z orzełkiem na piersi przyodziana! Za oknem pada i wieje...  no ale zdecydowałem się pojechać rowerem na wcześniej planowaną trasę. Jeszcze Sylwia chciała mnie namówić, że skoro nie będę bił rekordu to żebym się przebiegł na pobliskim Foreście. No ale przecież na Foreście to razem  zrobiliśmy pierwszą dyszkę dzień wcześniej.

No to jadę!!
Kolarka się sprawdziła! Gorzej z wycieraczkami :P Bo z górki nie nadążały... Niby taka silniejsza mżawka a co chwila oczy zachodziły mi mgłą :P... mgłą to zaszedł mi również mózg /;p bo z tych emocji zapomniałęm zabrać zapięcia do roweru... a jak schodziłem to mówiłem, że wezmę dwa... no ale... było już za późno żeby wracać :-/ Dojechałem na miejsce 20 minut przed czasem. Może stresu dużego nie było ale jeszcze polowa toaleta zaliczona. Ciekawe jak tam chłopaki w Warszawie?  Rozgrzewka trwa? Hymn odśpiewany? No... ja rozgrzany i zdejmuję bluzę :-) A co tam? Przecież będzie ciepło jak się rozpędzę! Rower na aferę przypiąłem pasem do biegania... z daleka nawet wyglądało to jak zapięcie. I to takie lepsze... nie za funta :P Zresztą tutaj nie kradną... :P chyba :-) No to co... jeszcze chwila rozciągania podczas której obserwuję kajakarzy albo wioślarzy? Niektórzy niepełnosprawni ale brak dolnych kończyn nie przeszkadza im w uprawianiu sportu! Podziwiam!!! No i nadchodzi oczekiwany moment! Na lini startu jestem sam... ale mam świadomość, że w stolicy na lini startu jest 12 tysięcy zawodników.... No i dobra! Ruszam :-) Opisywać bieg? Za dużo to się nie działo :-) Po drodze mijałem biegaczy... którzy robili okrążenia w przeciwnym kierunku. Padał deszcz i mocno wiało :-/  Biegłem z celem złamania 42 minut. Chyba Rabi miał podobny cel... więc pościgamy się wirtualnie. Pierwsze kilometr szybko i drugi nawet też... ale szybko poczułem, że trzeba zwolnić :-) Ciężko było... ale wiedziałem, że suma sumarum rekord będzie. No i był... Hura!! Dobiegłem!! Mam nową choć nieoficjalną życiówkę!!

 Hura nikt nie zajumał roweru :D Wracam co sił by się dowiedzieć jak tam chłopacy :P No i wiem... Bez niespodzianki jeśli chodzi o Rabiego. Zwyciężył z czasem 42:34! Brawo zrobił życiówkę! No i teraz drugie miejsce... zaskoczenie? W sumie to niezły z niego był ryzykant bo na ochotnika dołączył do zakładu. Z czasem 48:56 wyprzedził Lewusa i... Donalda... mógłby śmiało zastąpić panów z BORu... :-) No ale gdzie jest ten Lewy? Taki dobry biegacz... Pokonał mnie dwukrotnie...  dla mnie to on był faworytem... ale rok temu nim wrzucił na ruszt trchę kilogramów:P  53:12 oto jego czas!!
No kurde....  wszyscy dobiegli... :-/ Czyli przegrałem.

Jak to mawiał Kwiczoł.... co wam powiem,to wam powiem, ale wam powiem.... przykro mi ale nie bedę Piłsudskim :P Wiem, wiem... zakład przegrałem powinienem się wywiązać :-/
No dobra będę Panem Michalem Wołodyjowskim!!!


Pozdrawiam!!




3 komentarze:

  1. Dobry czas jak na indywidualny bieg z własnym pomiarem to super. W zawodach 41 byś złamał

    OdpowiedzUsuń
  2. może jeszcze kilka sekund bym urwał gdybym się z kimś pościgał:-) dzięki :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. W Biegu Niepodległości ze względu na tłok chyba nie byłoby łatwo o taki czas. Bądź co bądź tam biegło 12 tysięcy ludzi.

    OdpowiedzUsuń