Sam nie wiem :-) Jaki był ten 2013?
Z jednej strony udany a z drugiej nie...
Udało się pokonać rekordową ilość kilometrów... ale... nie udało się złamać granicy 1000 kilometrów... choć tak nie do końca ;-)
Zrobiłem tyle co widać:
Sukcesem jest to, że udało się przebiec w każdym miesiącu chociaż kilka kilometrów:
Udało się pobić dwie życiówki. Wyniki nie są rewelacyjne ale mnie cieszą!
5 km - 20:05
10 km - 41:39
Co jeszcze? Na minus zdecydowanie maraton! Skończyło się jak zwykle na gadaniu i rozmyślaniu i zrobieniu połowy planu treningowego.... W tym roku chyba nawet się nie podejmę w myślach tego dystansu. To nie dla mnie.
Ważna data to zdecydowanie 11 listopada! Wtedy zrobiłem życiówkę na 10 kilometrów... ale... ale nie wystartowałem w Biegu Niepodległości w Warszawie. A co za tym idzie przegrałem zakład i przez 37 dni zapuszczałem wąsy. Cieżko było szczegółnie przy moim jasnym zaroście ;-) "ale Ci się wąs rzucił" , "Movember?" itd...
Co by jeszcze napisać?
Zarazić kogoś bieganiem? Lubię to określenie :-) Może i mi kogoś się udało :-) Kolega Kamil, który zadebiutował ze mną w parkrunie podejrzewam, że w tym roku nie spocznie na laurach!
No i kogo jeszcze zaraziłem? Narzeczoną Sylwunię :-)
Przebiegliśmy razem bardzo sympatycznę liczbę kilometrów:
No właśnie!! Czyli jednak przebiegłem ponad tysiąc kilometrów! Łącznie wyszło 1104 kilosów!! Nie dodawałem treningów na swoje konto bo...? Na początku było za wolno a potem już nie wiem czemu? Chyba przez to, że nie mój puls był na pomiarach :-)
No ale niby czemu za wolno? Jaka jest granica tego "za wolno"? Otóż moje najwolniejsze tempo jednego z kilometrów i to na zawodach wyniosło 6 min 26 sekund na kilometr!! I to nie był żaden podbieg... Wiem, że to niezbyt dobry czas jak na wyścig...ale na ten wynik złożylo się kilka przyczyn :-) Ale wracając do tematu i idąc dalej tą myślą to sporo naszych wspólnych treningów by się tutaj śmiało kwalifikowało :-) Bo czasy lepsze robiliśmy na kilometr!
Zresztą i w tym roku była podobna sytuacja ;-)
A było to 26 listopada! Przyjechali goście z Polski i wraz z bratem mieliśmy zrobić chociaż jeden trening... Dni mijały a my nie mogliśmy się zebrać... Przyszedł już ostatni dzień :-) Pobyt był na tyle intensywny, że już myślałem, że zepsuł się zegarek :-./ Tempo kilometra wychodziło ponad siedem minut na kilometr... A wydawało się , że tak szybko biegniemy ;-) Restart zegarka... i znowu to samo... dopiero jak włączyliśmy przyspieszenie to zegarek się "naprawił"! Ale i tak nie było rewelacji:
Co prawda zrobiliśmy kilka dobrych podbiegów ;-) Tak, że było ciężko! Prawda Bartek?
To chyba na tyle tych podsumowań! Dodam tylko, że doszły jeszcze rowerowe kilometry do pracy i tym podobne... coś ponad dwa tysiące :-)
A jakie plany na przyszły rok?
Unikanie kontuzji ;-) Jak to się uda to będzie dobrze! I może zrealizuję kilka zamierzeń:
5 km < 19 min
10 km <40 min
21 km 97,5 m < 93 min
roczny dystans > 1000 km
Pozdrowienia!! Szczęśliwego nowego roku!!
No to zrealizowania wszystkich planów @psotnik
OdpowiedzUsuńGratulację za wytrwałość. Nie przejmuj się tymi czasami, może po prostu nie był to ten dzień. Patrząc na Twoje wyniki to są o niebo lepsze od moich. I co z tego, że przebiegłem 2 maratony i to w odstępie 2 tygodni? Chciałem, uparłem się i zrobiłem. Tak więc, skoro lepiej czujesz się w podanych dystansach, to tak biegaj. Maraton z pewnością dasz radę.
OdpowiedzUsuńLepsze czasy krecilismy u nas na szkole ;-) hehe zdrowia i wytrwalosci w poczynaniach ziom :-)
OdpowiedzUsuń