niedziela, 21 września 2014

Koniec wakacji...

Tak jak w tytule.
Dnia wczorajszego w samo południe, czasu Greenwich ,wylądowaliśmy na terenie UK. Trochę się chciało lecieć a trochę nie...

Przywitała nas typowo angielska pogoda.

No cóż? Przyzwyczaić się trzeba będzie.
Z lotniska odebrały nas te same osoby co dwa lata temu :) Dziękóweczka!
Wieczorkiem sportowe emocje przed telewizorem. Nasza siatkarska kadra pokonała Niemców.  :)
A dzisiaj sport doświadczyłem na własnej skórze!
Skoro powrót do UK to powrót do tenisa!
Szybka rozgrzewka w postaci rowerka i
kilku piłek trwała chwilę.
No to zaczynamy! Hehe! Trzeba podtrzymać passę zwycięstw.  Zaczynamy od mojego podania. Kamil od razu przełamuje... ech... no ale co tam :p zaraz mu się tym odwdzięczę. Przynajmniej taki był plan.  A jak z realizacją? Po chwili było już 5 do 0... set już praktycznie stracony. A jednak nie? Kilka lepszych piłek, więcej walki i za chwilę zrobiło się remisowo. Aj! Kamil już na widelcu!  Hehehe.  Jest forma! Tracę jednego gema by za chwilę zdobyć kolejnego przy swoim podaniu.  A więc jest tie break.  Zaczyna się tragicznie i po chwili jest 5 do 1 dla Kamila. Ale co tam :p Nie z takich opresji się wychodziło :p biorę się do gry i za chwilę jest.... siedem do.... siedem do czterech :( no i dobra!
Niech się cieszy. Zaraz role się odwrócą.
Tak się odwróciły, że za chwilę było 4 do jaja... niestety to nie ja byłem tym lepszym.
Całe szczęście, że teraz szybciej się obudziłem.  Zaczynam odrabiać straty.  Jest pierwszy gem. Za chwilę tracę następnego. Jednak to następny gem przejdzie do historii. Moje podanie. Miało być szybko... a trwało dobre dwadzieścia minut. Albo i dłużej.  Obroniłem w nim... uwaga, uwaga! 6 PIŁEK MECZOWYCH!  O czymś to świadczy. Kto wygrał takiego  ten jest mocny. Hura! Teraz już z górki.  Jest moc, jest charakter. Stan 5-2. Następny gem to potwierdza. Trzy asy serwisowe. Szybkie zwycięstwo i koniec meczu. Osz kur...
GRATULACJE DLA NOWEGO MISTRZA!
Czapki z głów!  Brawo!
I tak mógłbym zakończyć tego posta... ale nie pozwala mi na to moja ambicja :) niektórzy mawiają, że chora :p
Teraz kilka powodów przez które poniosłem klęskę, zaczynamy:
- mój rywal położył się chwilę wcześniej spać, a co za tym idzie opuściła go kolejka :p a może pół ;)
- w drodze na mecz dostałem  gorszy rower ;) ponoć niejednej osobie już przysporzył kontuzję ;p ale co tam rower? Słabej baletnicy... gorsza była trasa :p nawet Kwiatkowski czy tam Majka mieliby problem żeby na takim twardym przełożeniu wyjechać pod taką górkę jaką zafundował mi Kamil... tak on wjechał bez problemu. Ale jego rowerek z nowiuśkim łańcuchem nawet nie zatrzeszczał na przełożeniu jeden-jeden. ;) chciał mnie pomęczyć? oceńcie to obiektywnie...
- kolejna drobnostka? A może istotna rzecz.
Nie grałem swoją rakietą! Hehe. Kto wie czy naciągi nie były celowo zluzowane :p
- a co myślicie o takiej drobnostce jaką jest biżuteria na palcu? Nieco inaczej wyważona ręka. Za czasów kawalerskich grałem bez... a dziś nastąpił mój debiut tenisowy w nowym stanie cywilnym ;)
- kolejna sprawa to... w sumie mało ważne ale wspomnę o tym... zwiększenie wagi o dobre 6 kg... choć i rywal też coś dorzucił do wagi ;)
- kondycja? Przez ostatnie kilka miesięcy mało sportu było...
- ej już wiem! To wszystko przez granie w kometkę! Przyzwyczaiłem się do innej rakiety. Dużo lżejszej i mniejszej...
- albo... no dobra nawet wielka Brazylia czasem przegrywa!
Dzisiaj Kamil był poprostu lepszy, mam tylko nadzieję, że nie będzie się cieszył tym tytułem tyle co Polska ;) 4 lata? Tydzień wystarczy :p


Czekam z niecierpliwością na rewanż!


Pozdrawiam nowego mistrza!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz